Co z wiaduktem na Grunwaldzkiej?


Pod znakiem zapytania stanęła nie tylko budowa wiaduktu nad torami kolejowymi na ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu. Brak porozumienia między samorządami Poznania i sąsiednich gmin może być przyczyną ich wystąpienia ze Stowarzyszenia Metropolia Poznań. Poznańscy radni decyzję w sprawie wiaduktu podejmą podczas lipcowej sesji.

 

plewiska

Tak mógłby wyglądać wiadukt na ul. Grunwaldzkiej.

 

Wiadukt ponad torami kolejowymi na ul. Grunwaldzkiej miał połączyć Poznań i gminę Komorniki, stanowić przykład współpracy w ramach aglomeracji. Po sprzeciwie poznańskich radnych z Komisji Gospodarki Komunalnej zagrożona jest nie tylko ta inwestycja, ale i istnienie Stowarzyszenia Metropolia Poznań skupiającego samorządy miasta i gmin. Na szczęście, za jego budową opowiedzieli się radni z Komisji Budżetu Rady Miasta Poznania. Czy jednak wiadukt powstanie? Poznańscy radni zadecydują o tym podczas lipcowej sesji.

– Postaram się na niej być i przekonać radnych do podjecia jedynej słusznej decyzji, jaką jest budowa wiaduktu – zapowiada Jan Broda, wójt Komornik.

Ulicą Grunwaldzką można dojechać do podpoznańskich gmin, sprawnie wydostać się na trasę nr 5 w kierunku Wrocławia. Tędy prowadzi jeden z najwygodniejszych dojazdów z południa na Stadion Miejski. Niestety, dokładnie na granicy miasta znajduje się przejazd kolejowy. Szlaban opada i paraliżuje ruch bardzo często, bo to międzynarodowy szlak prowadzący z Warszawy i Poznania do Berlina. Sytuację uratuje tylko budowa wiaduktu. Zadania tego nie zrealizują samodzielnie ani Poznań, ani sąsiednie gminy.

Starania o budowę wiaduktu ratującego okolice Poznania przed paraliżem komunikacyjnym zaczęły się przed pięcioma laty. Najbardziej w sprawę zaangażował się Jan Broda, wójt Komornik. Skazany był na współpracę z sąsiednim Dopiewem, a przede wszystkim z Poznaniem, bo tory kolejowe biegną dokładnie granicą Poznania.
Najpierw trzeba było uzgodnić, kto i w jakim stopniu sfinansuje inwestycję. W tym celu przeprowadzona została analiza z ruchu. Wynikało z niej, że mniej więcej co drugi przejeżdżający tamtędy samochód ma rejestrację poznańską. Miasto dałoby więc połowę pieniędzy, a resztę powiat poznański, gmina Komorniki i gmina Dopiewo. Według ostatnich ustaleń 20 proc. dałyby Komorniki, 5 proc. Dopiewo, resztę starostwo. Koszt inwestycji – 60 mln zł. Najpierw, kosztem 4 milionów zł, powstałby projekt.

Kiedy wydawało się, że powstanie wiaduktu jest bliskie, wydaniu pieniędzy z budżetu miasta na projekt sprzeciwili się radni z Komisji Gospodarki Komunalnej. Twierdzili, że wiadukt służyłby głównie mieszkańcom gmin, Poznań wyludnia się, najlepsi płatnicy podatków przeprowadzają się poza metropolię, więc poznański samorząd nie powinien tego niekorzystnego zjawiska przyspieszać. Wolą wydać pieniądze na inwestycję służącą tylko miastu.

Wójt Jan Broda jest taką postawą poznańskich partnerów zbulwersowany. Obawia się, że kilkuletnie starania pójdą na marne. Zapowiada, że jeżeli rzeczywiście do budowy wiaduktu nie dojdzie, zachęci komornickich radnych do podjęcia uchwały o wystąpieniu ze Stowarzyszenia Metropolia Poznań.

– Jeżeli Stowarzyszenie istnieje tylko po to, by głosić stołeczność Poznania, to jest zbędne. Pora pokazać, że potrafi załatwić konkretną sprawę, korzystną dla całej aglomeracji – mówi wójt.

 

plewiska1

 

Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich twierdzi, że postawa poznańskich radnych nie jest dobra. Ma nadzieję, że mimo tego prezydent Poznania znajdzie sposób na sfinansowanie wiaduktu ratującego miasto i okolice przed paraliżem komunikacyjnym. Przypomina o istnieniu funduszy wspierających przedsięwzięcia opierające się o współpracę między samorządami.

Nadzieja pojawiła się po posiedzeniu poznańskich radnych z Komisji Budżetu, którzy są za budową wiaduktu. Ustalili, że w ciągu dwóch lat, kosztem 2 milionów zł, powstanie projekt wiaduktu. Teraz wszystko zależeć będzie od decyzji całej rady, która zapaść ma podczas lipcowej sesji.

Tymczasem całą sprawą zirytowani są mieszkańcy, którzy 20 czerwca zorganizowali w okolicy przejazdu kolejowego na Grunwaldzkiej pikietę. Przybyło na nią ok. 150 -200 mieszkańców.

Juliusz Podolski

Wizualizacja UG Komorniki

Czytaj też KOMENTARZ

Dodaj komentarz