Paweł Stasiak: Do Poznania mam wielki sentyment


Z Pawłem Stasiakiem, liderem grupy Papa D., o karierze, Poznaniu i wyjątkowym koncercie andrzejkowym w hali Arena, rozmawia Robert Stępiński.

Paweł Stasiak

– Jak wyglądały początki pana kariery?

– Kto to pamięta? Od 1986 roku byłem wokalistą zespołu Papa Dance. Przed działaniem w zespole śpiewałem w „Gawędzie”, występowałem w telewizyjnym „Studio Gama” oraz zagrałem w filmie. Od początku miałem bardzo konkretny plan i po kolei go realizowałem.

– A pamięta pan początki zespołu?

– Na pewno pamiętam. Jak przyszedłem do zespołu w 1986 roku śpiewałem w duecie z Kostkiem Joriadisem. Potem nasz skład się rozszerzył i grali ze mną też Waldek Kuleczka i Jacek Szewczyk, z którymi występuję do dziś. Na początku było bardziej nerwowo, ale teraz jest już spokojniej.

– Zespół istnieje już prawie 27 lat przez ten czas wiele się w naszym kraju zmieniło. Jak zespół przetrwał te czasy ?

– Wracając na rynek po okresie bardzo długiej ciszy nie było naszych nagrań nigdzie, ani w radiu, ani w telewizji. Tylko lokalne radiostacje sporadycznie grały nasze utwory… W 2003 roku wytwórnia EMI wydała „Złotą Kolekcję Papa Dance” zbierając nasze największe przeboje i wtedy zobaczyliśmy, że warto wrócić na scenę, bo ludzie nas pamiętają. Zaczęliśmy w czasach ciekawych dla wszystkich, którzy wtedy dojrzewali. Te piosenki kojarzą się ludziom z pewnymi wydarzeniami, jakimiś przeżyciami, które w tamtych czasach miały miejsce i są przekazywane kolejnym pokoleniom… Po rozpadzie zespołu zostało puste miejsce. Dopiero po reaktywacji tak, jakby pewne klapki zaczęły się otwierać. Okazało się, że ludzie pamiętają i to jest najwspanialsze. Taka możliwość sprawdzenia się jest dla wykonawcy bardzo ważna. Czas biegnie do przodu, wszystko się zmienia. Jedynym sposobem jest robienie tego, co się kocha, tego co się robi najlepiej. W moim przypadku to śpiewanie. Chcę śpiewać, śpiewać by mieć swoich fanów…

– Zespół zmieniał dwukrotnie nazwę. Dlaczego ?

– Rzeczywiście tak było. Od 1984 roku zespół nosił nazwę „Papa Dock” niestety nie wszystkim ta nazwa się podobała, była kojarzona z wieloma innymi rzeczami. Nazwa grupy została więc zmieniona na Papa Dance, natomiast w 2007 roku z powodu zmian osobowych w zespole (odszedł Mariusz Zabrodzki, który był autorem większości utworów) postanowiliśmy zmienić nazwę, na taką, która będzie nawiązaniem do poprzedniej, a jednocześnie podkreśli nowy etap twórczości… I tak do dziś funkcjonujemy jako Papa D. Oczywiście było to ryzykowne przedsięwzięcie, trzeba było wypromować nowy singiel, aby ludzie nas kojarzyli. Zastanawialiśmy się jak ta zmiana zostanie przyjęta przez organizatorów imprez czy rozgłośnie radiowe. W roku 2007 ukazała się piosenka „Będziemy tańczyć”, następnie „Bezimienni” z albumu o tym samym tytule, więc zmiana nazwy nie odbiła się negatywnie na naszej karierze.

– 23 listopada wystąpicie w Poznaniu na wyjątkowym koncercie andrzejkowym…..

– Cieszę się, że znów w Poznaniu i znów w Arenie.  Koncert będzie wprawdzie kilka dni przed Andrzejkami, ale mam nadzieję, że będzie mu towarzyszyć atmosfera świetnej zabawy.

– W poznańskiej hali Arena oprócz Papa D. zagra m.in Sandra i Boney M. Mieliście już kiedyś okazję wystąpić obok takich zagranicznych gwiazd?

– Z Boney M. graliśmy już kilkakrotnie. Mieliśmy też okazję zaśpiewać na koncertach z Limahlem, a ostatnio – w czerwcu tego roku – zagraliśmy we Wrocławiu przed Duran Duran.

– Co publiczność usłyszy w listopadowy sobotni wieczór podczas tego koncertu w waszym wykonaniu?

– Na koncercie pojawimy się wśród gwiazd muzyki lat 80-tych, myślę więc, że publiczność będzie od nas oczekiwała piosenek właśnie z tamtego okresu. Zagramy na pewno „Nasz Disneyland” (czyli popularną Monalizę), Gdzie jest Ola, Kamikadze wróć, Naj Story… Ale zaprezentujemy też coś, czego nie wykonywaliśmy jeszcze na żadnym wczesniejszym koncercie w Poznaniu.

– Lubi pan Poznań? 

– Do Poznania mam wielki sentyment, chociażby przez szkołę piosenkarską na ulicy Głogowskiej, w której uczyłem się pod koniec lat 80-tych. Nie bywam ostatnio w Poznaniu tak często, jakbym chciał, ale cieszę się, że w zeszłym roku udało nam się zagrać w tym mieście aż 3 razy.

– Skąd czerpiecie inspiracje muzyczne ?

– Z całego świata, z życia, od drugiego człowieka. Poprzez nasze utwory, zachowanie na scenie i podejście do publiczności wyrażamy nasz charakter, nasze spostrzeżenia i emocje. A inspiracja to coś co przychodzi na myśl wdanej chwili…

– Wielkim pana przebojem jest piosenka pod tytułem „Ocean codzienności”. O czym ona jest ?

– „Ocean codzienności” jest o pewnym spotkaniu dwóch ludzi, o przeżyciach ludzi. Mówi ona o tym, że w momencie poznawania drugiej osoby musimy patrzeć na życie z tą osobą, a nie bez niej. Mówi po prostu o miłości i uczuciach.

– Jakie jest pana  marzenie?

– Marzeń mam sporo, to one mnie motywują do działania, ale nie chcę o nich mówić, żeby nie zapeszyć :)

– Plany na najbliższy czas?

– Właśnie kończymy miksy piosenek na naszą nową płytę. Chcielibyśmy ją wypromować na karnawał 2013 i cały sezon wakacyjny w przyszłym roku. Myślę, że to będzie spora niespodzianka dla naszych fanów.

Paweł Stasiak- Papa D

 

Dodaj komentarz