Umarł król niech żyje król


Jako że jestem historykiem z wykształcenia, lubię docierać do źródeł. To powiedzenie z tytułu weszło już do naszego codziennego obiegu. Skąd się wzięło? Otóż pierwotnie w średniowieczu były to słowa marszałka dworu francuskiego, wygłaszane po śmierci króla Francji i od razu ogłaszające nowego monarchę, zapewniające brak kłótni i walk o sukcesję. Obecnie używane są jako ogłoszenie szybkiej decyzji o zmianie planów po niepowodzeniu. No i mój plan o takim tytule upadł…

cucina1

Sprawa dotyczyła uroczystości, jaka miała miejsce w Restauracji Cucina w piątek. Było uroczyście i sentymentalnie. Uroczyście, bo to piąte urodziny restauracji i dziesiąte City Parku, to także kolacja na 88 rąk kolejne wydanie z magicznym menu i gwiazdorską kuchenną obsadą. Sentymentalna, bo Ernest Jagodziński, szef kuchni tworzący to miejsce od początku miał ostatni serwis i pałeczkę przekazywał Dominikowi Narlochowi. Wracając do wstępu. Nikt nie umarł Bogu dzięki, porażki restauracji nie było, a więc powiedzenie nie ma zastosowania. A jednak… dwaj wybitni kucharze przekazali sobie nóż szefa kuchni jednej z najlepszych restauracji w Polsce, wszak tylko kilka ma trzy czapki w przewodniku Gault & Millau. No więc niech zabrzmi: odszedł mistrz, nastał mistrz. I to chyba najważniejsze. Nie łudźmy się, to nie będzie ta sama Cucina co za Ernsta, to będzie Cucicna Dominika. To dwie różne kuchnie. Chodzi jednak o to, by poziom się nie obniżył. Dominik to gwarantuje, a co więcej oczekiwania są jeszcze wyższe, czwarta czapka, którą mają w Polsce tylko dwa lokale z gwiazdką Michelina – Senses i Atelier Amaro. Myślę jednak, że także na tereny po dawnych koszarach powróci ślimak Slow Food. Dla nieistniejącej Restauracji Hugo, Dominik sięgnął po ślimaka i później dla Herbarium w Chomiąży Wielkiej, gdzie poprzednio pracował.

cucina4

Ernest pozostawił restaurację w znakomitej kondycji i udał się na swoje do Restauracji Autentyk, gdzie tworzy autorską kuchnię. Wkrótce się tam wybieram i napiszę Wam swoje wrażenia. Dominik po dwóch latach wrócił w pobliże swojego poprzedniego miejsca pracy. Historia zatoczyła koło, które teraz powinno pędzić jeszcze szybciej. I tak będzie wbrew temu, co już zawistne miejskie wróble próbują wyćwierkiwać na poznańskich ulicach. Jak mi powiedział Dominik w listopadzie będzie nowa karta i to będzie najważniejszy egzamin dla niego i Cuciny. Ja czekam spokojnie, bo wiem, że możemy spodziewać się tylko wielkich rzeczy. Dlaczego? Bo znam kuchnię Dominika jeszcze z czasów Hugo, a to, co obaj Panowie pokazali na kolacji w piątek jest tylko tego potwierdzeniem. Pozwólcie, że użyję określenia, które zawsze piętnuję, bo nie jestem hipsterem: urwało mi tę część pleców, która traci w tym miejscu swoją szlachetną nazwę i dodam więcej opadła mi kopara, a co tam-to nie petarda to rakieta. Moc więc jest z nimi – u Ernesta w Autentyku i u Dominika w Cucinie. Panowie wiecie, że Was cenię i szanuję. Zatem do boju…

cucina3

I jeszcze jedno. Chciałbym, żeby tak witano i żegnano szefów kuchni. To świadczy o klasie właścicieli. Pokazał ją Wiesław Jan Prusiecki doceniając obu panów, a gest z przekazaniem noża niech stanie się zaczątkiem podobnych gestów w innych restauracjach. Drodzy restauratorzy i właściciele restauracji pamiętajcie, że to nie wy decydujecie o tym, że restauracje będą pełne gości, lecz szefowie kuchni. Musicie zatem znaleźć takich, którzy nie są mocni tylko w autopromocji, ale takich, których weryfikuje talerz. Jeśli ich znajdziecie dajcie im wolną rękę, szanujcie i słuchajcie, a kiedy Wasze drogi będą się rozchodzić pokażcie klasę i szacunek. Brawo Panie Wiesławie, tak postępuje prawdziwy restaurator, a jest to gest, którego muszą się nauczyć właściciele restauracji.

DSC_0315

Pewnie czekacie na wrażenia z kuchni, z talerza. Tym razem ich nie będzie i nich wybaczą mi moi kulinarni przyjaciel Maciej Rosiński i Tomasz Deker oraz pozostali mistrzowie, których znam bardziej lub mniej Emil Klimas, Bartek Turowski. Jakub Kasparzak, Adam Woźniak, Kasia Daniłowicz, Jacek Koprowski. Powiem tyle, kolacja była godna uroczystości, a dania tak różnorodne i tak ciekawe, że chciałoby się je powtórzyć nie w świetle urodzinowych reflektorów, a w zaciszu stolika w pobliżu „cucinowej” kuchni. No cóż, ale taka kolacja jest raz i już. Wspomnę tylko o połączeniu makreli i ozora – kontrowersyjnie, ale z sukcesem i Maćkowo-Tomaszowym sorbecie z derenia, którzy tzw.„czyściciela kubków smakowych”wyprowadzili do rangi pełnoprawnego dania w tej karcie.

Galeria zdjęć Tutaj

cucina6

JULIUSZ PODOLSKI – Smaczny Turysta

de’GUSTATOR PR

Poznański Klub Biesiadnika

 

Dodaj komentarz