W usprawnieniu komunikacji miejskiej do Naramowic wypływają z magistratu kolejne nowe pomysły. Podczas ostatniego spotkania „komitetu sterującego” (z udziałem prezydenta miasta i szefów wydziałów Urzędu Miasta Poznania) z wydziału rozwoju miasta wypłynęła do rozważenia propozycja poprowadzenia do Naramowic linii trolejbusowej. Biec miałaby ona z pętli przy Wilczaku po nowej drodze zbudowanej w bliskim sąsiedztwie ulicy Naramowickiej. Nowa dwujezdniowa trasa nazwana roboczo „Nową Naramowicką” odciążyć miałaby starą, ciągle zakorkowaną główną ulicę tej rozbudowującej się dzielnicy miasta.
Początkowo była koncepcja poprowadzenia tam tylko tramwaju; potem budowy nowej trasy bez komunikacji szynowej, ale z komunikacją autobusową. Po krytyce mieszkańców, którzy mają już dość stania w korkach, powrócono do zbudowania trasy z poprowadzeniem tam linii tramwajowej aż do ulicy Rubież.
Zaskoczeniem było więc przedstawienie innego wariantu – z trolejbusem, który – zdaniem pomysłodawców zajmuje mniej miejsca na drodze niż tramwaj i jest też tańszy i ekologiczny. Projekt nie został odrzucony i skierowany do dalszych analiz.
Co to oznacza? Czy do Poznania powróci ów nieco zapomniany już środek transportu, który przed czterdziestoma laty funkcjonował w mieście? Przypomnijmy także iż Poznań był pierwszym miastem w Polsce, który wprowadził do komunikacji miejskiej trolejbusy. Kursowały one już w 1930 roku na trasie ze Śródki do Głównej (linia 101). Natomiast „złoty okres” dla tego środka transportu przypadał na lata 40. i 50. ubiegłego wieku, kiedy to poprowadzono trasy do Antoninka (linie 102 i 107), Smochowic (103), Umultowa (105 i 106) i… Naramowic (104). Niestety, trasy ich nie były ze sobą powiązane. Zbiorcze pętle dla tras prawobrzeżnej części Poznania zlokalizowane były na Śródce (przez krótki tylko okres – w latach 50. trolejbusy przejeżdżały przez most Chwaliszewski do ulicy Mostowej, gdzie była pętla); a dla dzielnic północnych w lewobrzeżnym rejonie miasta – przy Garbarach; dla zachodnich – na placu Cyryla Ratajskiego (dawnym pl. Młodej Gwardii) i Ogrodach. Ten niefunkcjonalny układ tras (trolejbusy do pętli musiały być dowożone z zajezdni specjalnymi ciągnikami), a także powojenny rozwój komunikacji tramwajowej i autobusowej spowodował, że stopniowo zamykane były poszczególne trasy trolejbusowe. Do Naramowic i Umultowa „trajtki” przestały jeździć w połowie maja 1969 roku, natomiast w końcu marca 1970 r. zlikwidowano ostatnią linię 103 na trasie Ogrody – Smochowice.
Starsi mieszkańcy Poznania z sentymentem wspominają tę sympatyczną komunikację, mimo że były z nią stale techniczne problemy (zużyty tabor, a także spadające z sieci tzw. „szelki”, które uniemożliwiały dalszą jazdę, bo odłączone zostało zasilanie).
Te właśnie elementy, a przede wszystkim mała pojemność trolejbusów oraz trasa ograniczająca się tylko do jednego rejonu miasta (Wilczaka i Naramowic) budzą kontrowersje przeciwników przywrócenia w Poznaniu komunikacji trolejbusowej. Prezentując swoje argumenty dodają, że tramwaj ma trzykrotnie dłuższą „żywotność” niż trolejbusy i autobusy, ponadto nieporównywalnie jest pojemny, a także jest powiązany z rozbudowanymi trasami w mieście. Trolejbus – chociaż związany z poznańską tradycją i przyjazny ekologicznie – innych już elementów niestety nie spełnia w takim wymiarze co tramwaj.
Andrzej Świątek
Repr. zdjęcia Hansa Lehnharta i Wacława Kondoli z książki Jana Wojcieszaka: „120 lat komunikacji miejskiej w Poznaniu”.