Lech wygrywa, ale odpada (FOTO)


Lech wygrał z Żalgirisem 2:1, ale ten wynik daje Kolejorzowi tyle, co nic. Tym samym piłkarze Rumaka żegnają się  rozgrywkami Ligi Europy. Nad głową Rumaka zbierają się czarne chmury.

Na boisku od pierwszych minut oglądaliśmy Luisa Henriqueza, który wraca po przerwie spowodowanej urazem, a także Krzysztofa Kotorowskiego, którego wszyscy widzieli na ławce po spotkaniu z Cracovią. Trener Rumak zapowiadał atak od początku meczu i tak też się działo. Już w czwartej minucie interweniować musiał Vitkauskas po tym, jak główkował Pawłowski. Pierwsze wrażenie było takie, że lechici nie zamierzają oddać gościom z Wilna ani centymetra boiska, nie mówiąc już o spokojnym rozgrywaniu piłki.

Gospodarze w natarciu. Pawłowski zalicza koszykarską zbiórkę pod polem karnym Żalgirisu, ale w jego strzale z dystansu brakowało mocy, by pokonać Vitkauskasa. Goście wyszli wyżej dopiero po 20 minutach gry, gdy groźnie wyglądająca kontra wcale nie okazała się tak straszna. Po chwili mogło być 1:0, ale doskonale obsłużony przy Kamińskiego Hamalainen nie zdołał trącić piłki znajdując się tuż przed bramką gości. W 29. minucie szok przy Bułgarskiej. Leliuga schodzi do środka i oddaje mocny strzał w krótki rok bramki Kotorowskiego, a piłka wpada do siatki. Kolejorz, mimo widocznej przewagi, przegrywał po pół godzinie z Żalgirisem.

Gospodarze ruszyli odrabiać straty – aktywny Hamalainen kropnął z daleka, golkiper wypluł piłkę przed siebie, którą starał się dobijać Możdżeń, ale przeniósł piłkę wysoko ponad poprzeczką. 36. minuta – znów Lech i znów Pawłowski, ale i tym razem niecelnie. W 40. minucie zagotowało się pod bramką Żalgirisu, ale mimo kilku prób żadne z piłkarzy Lecha nie potrafił umieścić futbolówki w siatce. Goście wyprowadzili akcję kontrującą i o mało nie prowadzili wyżej, ale najpierw Kotorowski na 16. metrze od bramki rzucił się pod nogi Bilińskiego, a późniejsza dobitka na pustą bramkę okazała się niecelna. Piłkarzy schodzących na przerwę żegnały przeraźliwe gwizdy.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian i do ofensywy przeszedł Lech. Pojawiły się strzałki, bo koło strzałów zagrania Pawłowskiego czy Możdżenia nie stały. W 56. minucie było blisko wyrównania, ale golkiper gości kapitalnie interweniował po główce Ubiparipa. Chwilę wcześniej na boisku zameldowali się Teodorczyk i Lovrencsics. Wprowadzeni zawodnicy nie odmienili gry gospodarzy i nadal oglądaliśmy bezradnego w ofensywie Kolejorza, który z uporem maniaka bił głową w mur. Największe zagrożenie pod bramką Vitkauskasa stwarzały stałe fragmenty gry, ale nie da się ukryć, że nie były to jakieś stuprocentowe okazje.

W 75. minucie kolejny strzał z dystans, tym razem w wykonaniu Trałki, ale i kolejne pudło. Żalgiris w tym momencie grał już bardzo głęboko cofniętą linią defensywną i bronił się całą drużyną na własnej połowie boiska.Piłkarze z Poznania nie potrafili w żaden efektywny sposób sforsować tej zapory w zielonych koszulkach. Dopiero w 87. minucie gola po zamieszaniu w polu karnym strzelił Teodorczyk, ale na strzelanie bramek było już za późno. Za późno o jakieś 177 minut. W 90. minucie ataki Lecha przyniosły efekt w postaci drugiej bramki. Tym razem gola dla Lecha zdobył… Luka Perić, który pokonał własnego golkipera. Na skuteczny finisz zabrakło jednak czasu i Kolejorz wygrał tylko 2:1, a ten wynik daje poznaniakom tyle, co nic.

O postawie Lecha w tym dwumeczu ciężko napisać coś pozytywnego. Bezpłciowy, bezbarwny, wolny, ociężały. Brakowało błysku, przyspieszenia na 20-30 metrze przed bramką przeciwnika. W dzisiejszym meczu znowu tragicznie wyglądali defensywni pomocnicy, zupełnie nieefektywny był Możdżeń. Nie ma co znęcać się na poszczególnymi zawodnikami, bo to kolektyw Lecha zagrał słabo. Wygląda na to, że coraz ciemniejsze chmury zbierają się nad głową trenera Rumaka.

Lech Poznań – Żalgiris Wilno 2:1 (0:1)

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski – Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Luis Henriquez, Łukasz Trałka, Szymon Drewniak (61′ Bartosz Ślusarski), Mateusz Możdżeń (54′ Gergo Lovrencsics), Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski (54′ Łukasz Teodorczyk), Vojo Ubiparip.
Żalgiris Wilno: Armantas Vitkauskas – Georgas Freidgeimas, Andrius Skerla, Luka Perić, Egidijus Vaitkunas, Arturas Żulpa, Rytis Leliuga (88′ Takuya Kanai), Paweł Komołow, Mantas Kuklys, Vaidotas Silenas (63′ Paulius Janusauskas), Kamil Biliński (69′ Andrius Velicka).

Bramki: dla Lecha – Łukasz Teodorczyk (87), Luka Peric (90-samobójcza); dla Żalgirisu – Rytis Leliuga (29).

Żółte kartki: Łukasz Teodorczyk (Lech); Vaidotas Silenas, Paulius Janusauskas, Luka Peric, Georgas Freidgeimas (wszyscy Żalgiris).

Czerwone kartki: Teodorczyk (druga żółta) i Andrius Velicka.

Sędziował: Ken Henry Johnsen (Norwegia). Widzów: 16 326.

Z Bułgarskiej: tekst Damian Smyk, zdjęcia Roger Gorączniak

Dodaj komentarz