Wysokie zwycięstwo Warty


Upalne popołudnie nie przeszkodziło poznańskiej Warcie w udanej inauguracji sezonu 2013/14 II ligi. Zieloni podejmowali dzisiaj Zagłębie Sosnowiec i wygrali wysoko, bo 3:0. Bramki strzelali Marciniak, Scherfchen i Ciarkowski.

Warta Poznań: Paweł Beser, Przemysław Kocot, AlainNgamayama, Łukasz Jasiński, Dawid Jasiński, Maciej Scherfchen (Michał Goliński 74′), Błażej Nowak, Artur Marciniak, Adrian Bartkowiak, Paweł Piceluk (Michał Ciarkowski 65′), Grzegorz Rasiak. Trener: Marek Kamiński

Zagłębie Sosnowiec: Mateusz Wieczorek, Marcin Sierczyński, Michał Cyganek, Sławomir Jarczyk, Hubert Tylec (Jan Grzesik 63′), Paweł Domański (Rafał Sadowski 56′), Łukasz Grube (Łukasz Tumicz 60′), Bartłomiej Czarnecki, Łukasz Matusiak, Volodymyr Ostrushko (Adrian Marek 7′). Trener: Mirosław Kmieć

Długo nie trzeba było czekać na pierwszą bramkę. Piceluk szarżował w piątej minucie, zgubił piłkę, ale do tej dopadł Artur Marciniak i w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi. Pierwsza groźna akcja i od razu gol dla Warty.  Po ośmiu minutach gry było już 2:0. Niesamowite, zaskakujące uderzenie lobbem Macieja Scherfchena z około 30 metra i piłka ku uciesze poznańskich kibiców ląduje w bramce Wieczorka. Ależ otwarcie!

W 15. minucie znowu zaatakowała Warta, jednak uderzenie głową Rasiaka po wrzutce Marciniaka minęło słupek w bezpiecznej odległości. W 21. minucie kolejny szturm gospodarzy, ale Piceluk niepotrzebnie decydował się na strzał, zamiast dogrywać do dobrze ustawionego Rasiaka. Po blisko pół godzinie gry kibice cieszyli się z trzeciej bramki, ale prowadzący to spotkanie sędzia Lewicki dopatrzył się przewinienia na obrońcy Zagłębie tuż przed strzałem Macieja Scherfchena i gola nie uznał. Tuż po tej akcji goście oddali swój pierwsze celny strzał, ale był zbyt słaby, by pokonać Besera. W 40. minucie spróbował szczęścia Bartkowiak, ale zabrakło precyzji przy tym uderzeniu z daleka. Do przerwy nie zobaczyliśmy już goli i Zieloni schodzili na przerwę z dwubramkowym prowadzeniem.

Druga połowa zaczęła się ze znacznie mniejszym animuszem i pierwszy groźny strzał zobaczyliśmy dopiero w 63. minucie gry, gdy mocno, ale niecelnie uderzał Łukasz Matusiak, pomocnik Zagłębia. 67. minuta i upragniona trzecia bramka dla gospodarzy. Bartkowiak doskonale puścił w bój Nowaka, ten płasko dośrodkował do wprowadzonego chwilę wcześniej Michała Ciarkowskiego, który nie miał problemu z pokonaniem golkipera gości. Blisko szczęścia było też w 80. minucie, gdy efektowną przewrotką dogrywał Rasiak, ale strzał głową Bartkowiaka był nieco za słaby. W 85. Zagłębie zdobyło honorową bramkę, ale i tego trafienia sędzia nie uznał, ponieważ dopatrzył się on faulu na bramkarzu przy strzale Cyganka. Po trzech doliczonych minutach arbiter gwizdkiem zakończył spotkanie i trzy punkty zasłużenie zostały w Poznaniu.

Damian Smyk

Dodaj komentarz