„Oddychanie jest dźwiękiem… brzmienie – powietrzem… Słuchamy czyli kochamy… Miłość nie tworzy granic – daje przyzwolenie… a jeśli serce ma kształt tęsknoty… jeśli to, co dziś tylko marzeniem rodzi pewnik przyszłości… bo i akord nie zaistnieje bez pojedynczej nuty” – poświata takich skojarzeń jest rytmem najnowszego projektu Małgorzaty Bańki i Leszka Możdżera pt. „Będę drżała. Poświatowska”. To płyta o akordach i o takich chwilach, które nie przeminą, bo realnie jeszcze nie zaistniały, ale dają siłę dążenia i pewność – warto tworzyć i kochać pełnym drżeniem…
Paryż. Leszek Możdżer i Małgorzata Bańka, która podchodzi do pianisty po jego koncercie. Premierowe drżenie, gdyż wcześniej się nie znali. Zaraz po nim pierwsze wspólne drżenie na temat Haliny Poświatowskiej…
Pierwsze drżenia…
„Gosia zobaczyła we mnie producenta, pomimo tego, że nikt nie wiedział, w tamtym czasie, że taki potencjał we mnie tkwi” – wspomina Możdżer. Następnie dodaje – „mogłem sobie pozwolić na rzeczy, na które normalnie bym sobie nie pozwolił. Do tego za plecami miałem wsparcie, w postaci Gosi […] było ono nie do przecenienia ponieważ poezja Poświatowskiej jest na wskroś żeńska”.
„Projekt przyszedł do mnie, nie wiadomo skąd i dlaczego” – przyznaje Bańka. Dla pełnej poświaty, warto zauważyć, że wcześniej stworzyła i wyprodukowała spektakl „Właśnie kocham. Poświatowska” dedykowany autorce „Hymnu bałwochwalczego”, „Dnia dzisiejszego” i „Ody do rąk” (nie uwzględniając wydanego pośmiertnie tomu „Jeszcze jedno wspomnienie”). Wsłuchując się w relację Poświatowskiej z Bańką w sposób literalny, można by potraktować tytuły tych książek jako drogowskazy w przybliżaniu się do interpretowania zawartości omawianej płyty.