Znikający punkt


Pojawiam się i znikam mówił w dowcipie czarnoskóry mężczyzna przechodząc przez pasy na ulicy. Ani to śmieszne, ani rasistowskie. Zresztą nie o problemach koloru skóry chcę powiedzieć. Ten żart przypomniał mi się w kontekście wiaduktu na ulicy Grunwaldzkiej, który jest niezbędny Poznaniowi, Komornikom i gminie Dopiewo, jak psu przysłowiowa zupa. Chyba każdy z nas odstał tam kilkanaście minut w swoim życiu czekając przed zamkniętymi szlabanami rzucając rażące gromy. I otóż pewnego dnia dzięki inicjatywie wójta Komornik, Jana Brody sprawa wiaduktu w tym miejscu zaczęła nabierać realnych kształtów. Powołano Stowarzyszenie, samorządowcy zainteresowanych stron uznali konieczność inwestycji. Pojawiający się właśnie na horyzoncie planów inwestycyjnych wiadukt zaczął jednak znikać, bo radni z Poznania uznali, że nie jest IM potrzebny wiadukt w tym miejscu. Co więcej jest wrogi interesom miasta, bo poznaniacy będą mogli łatwiej wyjeżdżać do podpoznańskich gmin, by tam zamieszkać. Szanowni rajcy, a mnie się wydaje, że i bez wiaduktu, to część ludzi chce wyjechać z Poznania, bo tam taniej. A jak przyjdzie spłacać Euro… No, ale wiadukt znowu się pojawia, radni z jednej z komisji uznali, że może jednak to by i był potrzebny. Mieszkańcy Komornik mają nadzieję, że już nie zniknie…

 Juliusz Podolski

Trackbacks for this post