Teatralny majstersztyk


W miniona sobotę i niedzielę (25. I 26.marca) doczekaliśmy się jednej z najbardziej wyczekiwanych premier bieżącego sezonu artystycznego w Teatrze Nowym im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu. Warto było czekać! Spektakl zatytułowany „Będzie pani zadowolona, czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk” to teatralny majstersztyk i na pewno przejdzie do historii polskiego teatru, jako jedno z najciekawszych wydarzeń. 

Przedstawienie trwa prawie 3 i pół godziny, ale nikomu czas się nie dłuży, bo na scenie i poza nią dzieje się wyjątkowo wiele! Już od wejścia widzowie są częstowani trunkami i obcałowywani przez rozgrzanych weselną atmosferą aktorów-weselników. Wszechobecna muzyka wypełnia foyer, a my, widząc butelki wódki, chleb ze smalcem i ogórki, czujemy się, jakbyśmy byli nie w teatrze, a w wiejskiej remizie czy świetlicy, na prawdziwym weselu. Niespotykane zwroty akcji z pewnością łatwiej jest zrozumieć bywalcowi teatru, który choć raz w życiu był na wsi  i zetknął się z niespotykanymi na „miejskim weselu wypadkami”. Autora recenzji przed laty losy zagnały na wesele do małopolskiej wsi i był tam nad ranem świadkiem bitki między krewnymi panny młodej i rodziną jej wybrańca, powodem której było zamknięcie przez matkę pana młodego komórki z wódką… We wsi Kamyk trup ściele się gęsto, ale tu praprzyczyną okrutnego mordu była kradzież weselnej kiełbasy! Opis wsi Kamyk, przedstawiony w drukowanym programie spektaklu, uważnemu widzowi każe mieć się na baczności    i zapowiada wydarzenia rodem z antycznej tragedii: „Jest taka wieś, w której powietrze zastygło. Jest taka wieś, w której cisza trwa nieprzerwanie: nie słychać w niej ani brzęczenia much, ani wiatru poruszającego kłosami zbóż na polach, ani nadjeżdżającego wozu… Jest taka wieś, w której nie ma dzieci, od lat nie ocieliła się żadna krowa, a kury nie znoszą jajek. Mechanizm rodzenia i umierania został wstrzymany. Nie tworzą się nowe rodziny. Połowa domów stoi pusta, bo pozostali tutaj wyłącznie najsilniejsi. I żaden z mieszkańców nie jest normalny. Czy przygotowywane z wielką pompą wesele Zuni i Siutka przerwie panowanie ciszy, ożywi lokalną społeczność i zakończy martwy sezon tradycyjnym „…i żyli długo i szczęśliwie”? A może postępującej apokalipsy nie da się już powstrzymać? Jedno jest pewne: nadciąga nieproszony gość weselny: zło.” Wesoła muzyka i radosny gwar omamia widzów tylko na chwilę, bo wydarzenia dziejące się na scenie spowodują wkrótce cierpnięcie skóry. Wisząca w powietrzu groza towarzyszy spektaklowi do samego końca. W teatralnym zwierciadle przypatrujemy się naszej pogardzie dla inności, wrogości wobec obcych, wszechobecnej agresji, brzydocie moralnej i prowadzącemu do zbrodni opętaniu złem;  próbujemy sobie także odpowiedzieć na pytanie o to,  co nas boli i z czym nie dajemy sobie rady… Agata Duda-Gracz już wcześniej wzięła się za bary z problemem miłości i sprawiedliwości, teraz w sposób mistrzowski maluje portret zła. W tym artystycznym dziele, które wyszło spod jej ręki ( reżyseria, scenografia, kostiumy) ma wspaniałych partnerów. Myślę przede wszystkim o aktorach Teatru Nowego (byłem na niedzielnej premierze), którzy grają wręcz jak natchnieni. W sztuce występuje 19 artystów i widz może przez ponad 3 godziny delektować się ich scenicznym uskrzydleniem.  Czuje się, że rzeczywiście współtworzyli oni to wielobarwne widowisko, bo Duda-Gracz  znana jest z tego, że bardzo wiele „bierze” z aktorów, których sama bardzo inspiruje, ale od których oczekuje z kolei  twórczego wkładu w kształt przedstawienia.

„Będzie pani zadowolona, czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk” jest sztuką dla widzów dorosłych, bo tylko dojrzały widz właściwie zrozumie sceny przemocy, gwałtu i poniżenia oraz  hierarchię społeczną, za którą także czai się zło, zło będące rezultatem braku człowieczeństwa. Akcja przebiega w trzech planach czasowych i mówi o tym, co było, co jest i co będzie. Z tego ostatniego planu – zeznań Pana Idzika na procesie o morderstwo – dowiadujemy się, jak do potwornej zbrodni przyczyniła się  kradzież weselnej kiełbasy.

Niezwykle ważna rolę w poznańskim spektaklu spełnia także muzyka, którą skomponował Jakub Ostaszewski. Jest dużo disco-polo, ale przecież nie ma współczesnego wesela bez tego rodzaju muzyki. Jest także „muzyka postaci”, towarzysząca konkretnym osobom. Są wreszcie wspaniałe wokalizy (znakomity warsztat wokalny Anny Mierzwy), które idealnie łączą realny i mistyczny świat. Poznański spektakl zawiera również  gastronomiczne cudo, wspaniały przepis na rosół, którego prezentacja jest aktorskim popisem Małgorzaty Łodej-Stachowiak. Jestem pewny, że zachwyt nad soczystością szpiku w rosołowej kości oraz głośny akompaniament uderzających o talerze łyżek, podczas spożywanie tegoż rosołu, na długo pozostanie w pamięci niejednego widza.

Kto zatem nie był jeszcze na sztuce Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Nowym, czym prędzej winien rezerwować bilety na najbliższe spektakle, bo w kwietniu Zunia (Karolina Głąb), Siutek (Łukasz Chrzuszcz/Łukasz Schmidt), Pani Pecia(Bożena Borowska-Kropielnicka), Pani Lidzia ( Małgorzata Łodej-Stachowiak),  Pan Ładyś (Mariusz Zaniewski), Pani Dasia (Dorota Abbe), Pani Gusia(Maria Rybarczyk), Pan Idzik(Ildefons Stachowiak), Rycio (Jaroslaw Elis) Dziucha (Gabriela Frycz), Niecik(Andrzej Niemyt), Wusia (Marta Szumieł), Dziarek (Mariusz Ławrynowicz), Dziobek(Michał Kocurek), Zimny (Bartosz Nowicki), Ciutek (Szymon Mysłakowski), Dorcia (Julia Rybakowska), Jusia (Edyta Łukaszewska) i Widząca (Anna Mierzwa/Agnieszka Różańska)  wprawią nas w teatralny trans tylko dwa razy!

Jerzy Laskowski

Fot. Greg Noo-Wak

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wszystko zaczyna się już w teatralnym foyer. Poprzebierani aktorzy rzucają się nam na szyję, częstują wódką oraz kiszonymi ogórkami. Jesteśmy bowiem traktowani jak goście na weselu Zuni zwanej Maciorą (Karolina Głąb) i Siutka zwanego Szczochem (Łukasz Schmidt). Na scenie już trwa szalona zabawa w rytm skocznej muzyki, a my za chwilę poznamy straszną historię wsi Kamyk. Tutaj stanęło powietrze, nie rodzą się dzieci, nie cielą krowy, a kury nie znoszą jajek. Wesele może przełamać tę martwotę. Zakończy się jednak katastrofą, ta zaś wywoła kolejne nieszczęścia.

„Będzie pani zadowolona…” inspirowane jest reportażem Wiesława Łuki, który opisał, jak w roku 1976 kilku mężczyzn ze wsi Zrębin zamordowało troje ludzi, wśród nich kobietę w ciąży i dziecko. Okoliczni mieszkańcy przyglądali się temu beznamiętnie, a podczas procesu kryli zabójców. Agata Duda-Gracz multiplikuje zbrodnie, wzmacnia skalę agresji. Przenosi akcję w początek lat 90. w czas wielkich pokus, ale i z dala od wielkich miast ogromnego zastoju. Najpierw każe swym bohaterom bawić się do upadłego, do weselnej uczty wciągając także widzów. Mimo to od początku wiemy, że to święto przełamie tragizm, że spod powierzchni wypełznie zło. A my zakrztusimy się wódką i oranżadą, broniąc przed obrazami, jakie nam daje przed oczy.

Poznańskie widowisko uruchamia ogromną machinę teatralną, pędzi na złamanie karku, łączy czasem rubaszny, celowo niestosowny humor z onirycznymi sekwencjami, gdzie zabawa zastyga, wypierana przez bezprzykładną wszechobecną agresję. Agata Duda-Gracz opowiada o tym w znanej ze swego teatru konwencji okrutnej ludowej ballady – „Będzie pani zadowolona…” to jeden z jej najlepszych tekstów. Szuka momentu założycielskiego zła, które trawi dzisiejsze społeczeństwo. Sugeruje, że winy ojców przechodzą na synów, przypomina, że kiedyś i tu i gdzie indziej paliło się stodoły. W tym jednym punkcie spektakl wpada w zbyt mocną jednoznaczność, może być posądzony o publicystykę tak obcą dotychczasowej twórczości artystki. Jednak inscenizacja Teatru Nowego jest przede wszystkim chwilami przejmującą opowieścią o narodzinach przemocy, o tym, jak zło wykrzywia wściekłymi grymasami przed chwilą przecież dobre twarze. Gdy spojrzeć nań w ten sposób okaże się, że ma spektakl Dudy-Gracz siłę zdecydowanie większą od politycznych manifestów głoszonych ex catedra przez autorów tzw. teatru krytycznego. Spektakle krakowskiej reżyserki nigdy nie potrzebowały podobnych etykietek.

„Będzie pani zadowolona…” wiele zawdzięcza również aktorom Teatru Nowego. Grają fantastycznie, z rzadką intensywnością, idą na całość, ryzykując odrzucenie przez widzów. Udowadniają, że są jednym z najlepszych zespołów w Polsce.

Jest w tym spektaklu niezwykła plastyczność, zarówno języka, jak i obrazu. Agata Duda-Gracz oprócz napisania tekstu, zaprojektowała też kostiumy i scenografię. Jestem pod dużym wrażeniem tego jak snuje opowieść, jak rozpisuje ją na kilkanaście ról, jak ją trzyma reżyserską ręką. W końcu – jak potrafi ją ubrać w obrazy. Dzięki scenografii i muzyce (to już zasługa Jakuba Ostaszewskiego) Kamyk istnieje gdzieś na skraju świata realnego a trochę poza nim, w jakiejś onirycznej rzeczywistości. Ale nie byłoby tej opowieści i tak prawdziwych, tak zapadających w pamięć postaci, gdyby nie aktorzy – bez wyjątku znakomici. Przez ponad cztery godziny potrafiący napędzać tę weselno-teatralną machinę.

Ta tragiczna historia opisana w książce „Nie oświadczam się” Wiesława Łuki wywarła na Agacie Dudzie-Gracz kolosalne wrażenie i pod jej wpływ napisała tekst scenariusza. Postacie są wymyślone, ale zasady, którymi się kierują, te same. – Fabułę, niemal jak z kryminału, przenoszę w lata 90. – mówi – gdy jeszcze nie do końca wyparliśmy się Polski Ludowej, ale już żyjemy w kapitalizmie. Akcja przebiega w trzech warstwach czasowych: w trakcie wesela, w przeszłości, w której uczestniczą rodzice i dziadkowie oraz w tym czasie, który dopiero będzie.

Trzyplanową rolę w poznańskim spektaklu spełnia także muzyka. Kompozytor Jakub Ostaszewski wyjaśnia, że najpierw stworzył muzykę weselną. Przyznaje też, że nigdy nie spodziewał się, iż przyjdzie mu komponować utwory disco-polo, ale współczesne, polskie wesele nie może odbyć się bez takiej muzyki. Drugą warstwę tworzy w spektaklu „muzyka postaci” pojawiająca się zawsze wraz z danym bohaterem. Trzecią sferą jest czas, jeśli akcja przenosi się z teraźniejszości w przyszłość albo w przeszłość, kompozytor wprowadził wokalizy, które mają mistyczny styl i trochę ponadnaturalny charakter.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz