Najlepsza reklama ekstraklasy Lechia – Lech


Najlepsza reklama ekstraklasy. Lechia Gdańsk – Lech Poznań 3:3 (2:1) na Energa Stadionie. Podczas spotkania dwukrotnie były pokazywane czerwone kartki, a także został użyty VAR.

 

Jeżeli chcielibyśmy sprzedać ekstraklasę za granicę, to mecz Lecha z Lechią w Gdańsku moglibyśmy opakować i wysyłać w każdy zakątek świata. Nie chodzi tutaj o względy czysto sportowe, a o to, co w meczu obu drużyn się stało. Pierwsza połowa to totalny chaos. Lech grał lepiej, miał więcej akcji, jednak to gospodarze do szatni na przerwę schodzili z wynikiem 2:1. Nie ma co się pastwić nad Lasse Nielsenem, który zawalił totalnie obie bramki. Przy pierwszej nie upilnował Augustyna przy rzucie rożnym, a pod koniec pierwszej części gry sprokurował karnego, którego wykorzystał Marco Paixao.

Jednak to, co wydarzyło się w drugiej połowie, to jest istna sinusoida. Był to jeden największy roller coaster Nenada Bjelicy na ławce trenerskiej Lecha Poznań. Wpierw wręcz idiotyczne zachowanie Michała Nalepy, który faulował wychodzącego sam na sam Christiana Gytkjaera, po którym gracz Lechii obejrzał czerwoną kartkę. Następnie błąd Kuciaka, który za daleko wyszedł od bramki i Gytkjaer spokojnie umieścił futbolówkę w siatce. Chwilę później gol Macieja Makuszewskiego dający Kolejorzowi prowadzenie. Kilka minut później druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka dla Mihaia Raduta. Po tym faulu na Wolskim sędzia Musiał podyktował rzut wolny, po którym piłkę do własnej bramki skierował Emir Dilaver. Tutaj trzeba nadmienić, że wielkim błędem „popisał” się Putoncky, który wyszedł za daleko od bramki i został przelobowany.

Chyba nikt nie spodziewał się takich obrotów spraw w tym spotkaniu. Na Twitterze można było przeczytać prześmiewcze wpisy, że gdyby mecz trwał jeszcze 10 minut, spotkanie zakończyło by się iście hokejowym wynikiem.

Kolejną sprawą, która jest warta poruszenia po tym spotkaniu to VAR. Wideoweryfikacja strasznie uratowała skórę sędziemu Musiałowi, który zupełnie był oderwany od rzeczywistości w tym spotkaniu i nie sędziował najlepszych zawodów. VAR w meczu został użyty dwukrotnie, co się jeszcze w ekstraklasie nie zdarzyło. Wpierw było to przy ewidentnym karnym Lasse Nielsena na Marco Paixao. Natomiast drugą sytuacją, już bardziej oczywistą, był faul nalepy na Gytkjarze. Tak jak przy pierwszej sytuacji Musiał mógł nie widzieć całego zajścia, tak przy czerwonej kartce dla Nalepy sytuacja była oczywista. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że gdyby nie VAR arbiter główny tego spotkania byłby pod wielkim atakiem kibiców, jak i mediów.
LECHIA GDAŃSK – LECH POZNAŃ 3:3 (2:1)

Bramki: Augustyn (13), M. Paixao (45+3), Sławczew (76) – Gajos (37), Gytkjaer (70), Makuszewski (72)

Żółte kartki: Nielsen, Radut
Czerwone kartki: Nalepa – Radut

Lechia: Dusan Kuciak – Paweł Stolarski, Błażej Augustyn, Michał Nalepa – Mato Milos, Joao Nunes, Simeon Sławczew, Mateusz Lewandowski – Flavio Paixao (90. Joao Oliveira), Marco Paixao (78. Grzegorz Kuświk), Rafał Wolski (79. Milos Krasić)

Lech: Matus Putnocky – Robert Gumny, Lasse Nielsen (68. Deniss Rakels), Rafał Janicki (35. Emir Dilaver), Volodymyr Kostevych – Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Darko Jevtić – Maciej Makuszewski, Christian Gytkjaer, Mario Situm (27. Mihai Radut).

Mile widziane polubienie Naszego Głosu Poznańskiego na facebooku i zaproszenie znajomych do lajkowania – kliknij tutaj.

www.facebook.com/naszglospoznanski/

1 komentarz

  1. Michał pisze:

    Fajne te reklamy ;)

Dodaj komentarz