Make rogal not war. Dziennik z wyjazdu


Rozdaliśmy 500 rogali świętomarcińskich, a w zasadzie to 1000, bo rzeczywiście pokroiliśmy je na połówki. Inaczej skończyłyby się w mgnieniu oka. Pyszne. Znakomite. Niepodrabialne. Byliście kiedyś w Poznaniu? Nie, ale przyjedziemy. Póki co czas na mecz.

Żeby tego było mało, w przerwie spotkania zachęcamy kibiców przy Słonecznej do konkursu „wkręcania rogali”. Uczestniczą w nim najmłodsi i z wdziękiem wbijają piłkę do bramki. W nagrodę odbierają oczywiście nasze tradycyjne wypieki, a na wiosnę z rodzicami odwiedzą stolicę Wielkopolski na zaproszenie Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej i hotelu Mercure.

Make rogal not war. To się musiało udać. Razem z kolegami z Jagiellonii udowodniliśmy, że można. Że można zrobić coś ponad podziałami. Że można promować swoje miasto na terenie „wyjazdowym” nawet w dniu meczowym. Że piłka nożna, sport w ogóle to znakomita platforma łączenia ludzi. Tylu dobrych i ciepłych słów na terenie sportowego rywala dawno nie usłyszeliśmy. A to wszystko na 100-lecie niepodległości.

PS. Teraz czekamy na rewanż Jagi u nas. Jeden z białostoczan w zamian za rogala świętomarcińskiego poczęstował nas lokalną specjalnością. Jak dobrze, że dziś jest wolne.

Fot. www.lechpoznan.pl

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz