Lech pnie się w tabeli


Lech w Krakowie pewnie pokonał Wisłę Kraków. W pierwszej połowie na pierwszy plan wysunął się sędzia Przybył, jednak druga połowa to już totalna dominacja Kolejorza. Hat-tricka w tym meczu zdobył Christian Gytkjaer.

Od początku spotkania było wiadome jedno. Mecz będzie bardzo ciężki dla zespołu Kolejorza. Wszystko przez dobrą dyspozycje graczy krakowskiej Wisły. Kluczem do zdobycia trzech punktów i awansu na drugie miejsce było zatrzymanie Carlitosa. Defensorzy wraz z pomocnikami Lecha bardzo dobrze to robili, jednak nie znaleźli sposobu na… sędziego Jarosława Przybyła, który w tym meczu był tak negatywną postacią, że nie dało się na to patrzeć. Po prawidłowym wybiciu piłki przez Vujadinovicia, ten dopatrzył się faulu tuż przed szesnastką i podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł tradycyjnie Carlitos i pewnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce Putnockiego. Kilka minut później znów w roli głównej sędzia Przybył, tym razem błędem zwrócił to, co zabrał Kolejorzowi. Na chwilę przed końcem pierwszej połowy dopatrzył się zagrania ręką gracza Wisły i wskazał na wapno. Mimo tego, że golkiper Białej Gwiazdy wyczuł intencje Gytkjaera, to lechici doprowadzili do remisu i po dwóch rażących błędach arbitra głównego mieliśmy 1:1.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

1 komentarz

  1. Michał pisze:

    Brawo! Teraz wszystko w nogach i głowach piłkarzy Lecha.

Dodaj komentarz