Upragnione trzy punkty zostają w Poznaniu. Lech wygrał ze Śląskiem Wrocław 2:0. Z takiego bilansu zadowolony jest szkoleniowiec niebiesko-białych, który podkreślił, że cieszy go też dobra forma Szymona Pawłowskiego. Z piłkarzem po meczu rozmawiała Anna Jasińska.
– Jak się czujesz po spotkaniu ze Śląskiem? Sporo napracowałeś się na boisku.
– Czuję się dobrze, bo wygraliśmy bardzo ważne spotkanie. Dopisujemy trzy punkty na konto, a ja jestem zadowolony, że rozegrałem to spotkanie od początku. Wszystko ze mną było w porządku i mam nadzieje, że ta dobra passa pozostanie ze mną w kolejnych meczach.
– Pierwsza połowa była dość niestabilna. Śląsk całkiem mocno was przyciskał i grał agresywnie, ale w drugiej połowie można powiedzieć, że Lech się odrodził. Jak to wytłumaczyć?
– Zgadza się. Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie. Przeciwstawialiśmy się walką ze Śląskiem w pierwszej połowie W drugiej części za to zagraliśmy bardziej ofensywnie, bardziej kreatywnie i stworzyliśmy o wiele więcej sytuacji.
– Co usłyszeliście od trenera po zejściu na przerwę?
– Dokonaliśmy szybkiej analizy i dzięki temu udało nam się podkręcić grę.
– Maciej Skorża stwierdził, że ma twardy orzech do zgryzienia i trudno mu wyłonić najlepszych zawodników tego pojedynku. Zwrócił jednak uwagę na typowo szkockie asysty Douglasa i fińskie bramki. Zaraz po tym, podkreślił zadowolenie z postawy, jaka prezentowałeś na boisku.
– Rzeczywiście, dobrze mi się grało i na pewno niektórzy to dostrzegli. Cieszą mnie dobre opinie, ale na pewno będę musiał potwierdzać swoją formę w kolejnych meczach. Będę na pewno ciężko trenować, by grać jak najlepiej i dać jak najwięcej drużynie. Na razie najważniejsze, że wpadły nam trzy punkty do kieszeni.
– W pierwszej połowie byłeś krytykowany przez obserwatorów, za drugą chwalony. Dostrzegasz różnicę między grą Szymona w poszczególnych częściach meczu?
– To dwie zupełnie inne połowy, więc musieliśmy zagrać totalnie inaczej. Było mniej miejsca, bardziej agresywnie, a z kolei w drugiej połowie atmosfera trochę się rozluźniła i każdy z nas zaprezentował się lepiej. Mieliśmy więcej przestrzeni, więcej ruchu. To sprzyjało działaniu całej naszej drużyny.
Rozmawiała Anna Jasińska
Fot. Roger Gorączniak