Do dworca przez… galerię?


Stary i nowy dworzec Główny, dworzec Zachodni i Letni. Cztery dworce, wszystkie oddalone od siebie o kilkaset metrów. Można sobie wyobrazić,  jak zareagują pasażerowie, gdy dowiedzą się, że niespodziewanie zamiast z peronu trzeciego przy nowym dworcu (a raczej pod nim) pociąg np. do Kołobrzegu odjedzie z peronu… Dworca Letniego. Bieg po zdrowie z walizami na odcinku pół kilometra  z pewnością będzie gwarantowany!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Teraz inwestorzy budowy nowego dworca wraz galerią, a raczej galerii handlowej z dodatkiem nowego dworca Głównego, czyli „makowca” (jak poznaniacy nazywają szklaną tubę tego obiektu) za akceptacją urzędników miejskich budują do nich drogi dojazdowe i chodniki (tzw. zespolone centrum komunikacyjne). Przyjazne dla zmotoryzowanych. Nieprzyjazne dla pieszych. Dla tych drugich znów zapowiada się długi marsz z podróżnym bagażem. Jak wyliczyli przedstawiciele ze stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania trasa ta do kas dworcowych w „makowcu” z nowego przystanku liczyć będzie blisko pół kilometra! Po drodze takich skorych do przejść osób czekają „atrakcje”: schody, ślimacznice (to dla tych z wózkami lub ciężkim bagażem), a także obowiązkowe przejście przez… galerię handlową.  Może na trasie skusi  ich do wydawania pieniędzy.

Takie przejście przez galerię handlową jest „kuriozum”, dlatego  też stowarzyszenie proponuje krótszą trasę do nowego dworca (z pominięciem galerii) przez wybudowanie nowego przejścia dla pieszych po zachodniej stronie nowego przystanku tramwajowego. Nie byłoby tam tunelu ze schodami, ale przejście przez jezdnię. Bezpieczeństwo zapewnione byłoby przez zainstalowanie sygnalizacji świetlnej. Ten nowy odcinek skróciłby dystans do dworca o połowę! Nie trzeba mówić jakie to ma znaczenie czasowe (i wygody) dla śpieszących się podróżnych.

Stowarzyszenie w tej sprawie wysyła pismo do prezydenta miasta, aby jeszcze – gdy nie jest za późno – zweryfikować plany. Inwestor Trigranit w pierwszych koncepcjach nie miał nic przeciwko utworzeniu takiego przejścia. Jednak po decyzjach poznańskich urzędników (w tym Zarządu Dróg Miejskich) plany zostały zmienione. Głównym powodem było bezpieczeństwo pieszych. Uznano bowiem, że ulica Matyi jest odcinkiem trasy przelotowej; ponadto będzie tam ruchliwy węzeł z drogami dojazdowymi do parkingów galerii handlowej i dworca kolejowego, a także autobusowego. Przejście podziemne – ich zdaniem – stało się konieczne.  Być może będzie bezpiecznie, ale czy przyjaźnie? Wydaje się, że w Poznaniu wciąż władze miasta sprzyjają zmotoryzowanym, ale nie tym korzystającym z komunikacji miejskiej, a więc i pieszym.

Kolejnym  przykładem, że tak jest – jest brak tramwaju w ulicy Towarowej, który dogodnie skróciłby dojazd w ten rejon miasta. Dla włodarzy są – na czas przebudowy Kaponiery  – „lepsze” dalekie objazdy niż wspomniana „Towarowa”. Podobnie ma być z planami budowy trasy tramwajowej w ulicy Ratajczaka. Inwestycji wielokrotnie droższej (i biegnącej w terenie zabudowanym) niż modernizacja torowiska w ulicy Towarowej. Oto „przyjazne” miasto dla komunikacji zbiorowej i pieszych!

Wiadome już jest, że od kilku dziesięcioleci miasto odwróciło się od rzeki Warty; teraz zdaje się odwracać od komunikacji zbiorowej (już jest przez drogie bilety oraz objazdy spadek przewozów). Patrząc teraz na to, co dzieje się  z poznańskim dworcem Głównym, można pomyśleć, że i w tym przypadku tak jest. Dla wielu to najważniejsze komunikacyjne miejsce Poznania już od wielu lat  przestało być wizytówką gospodarnego i przyjaznego miasta.

Tekst i zdjęcie: Andrzej Świątek

Dodaj komentarz