„Bogusław Kaczyński in Memoriam” – gala dzikich orchidei


Pamiętajmy o Bogusławie Kaczyńskim, bo na pewno takiego drugiego już nie będzie – powiedział Sławomir Pietras, gospodarz galowych wieczorów „Bogusław Kaczyński in Memoriam” dedykowanych osobie i twórczej postawie tego wspaniałego dziennikarza, krytyka muzycznego, a nade wszystko miłośnika operetki. Dodał również – to będzie też opowieść o naszej niełatwej przyjaźni. Słowa te stały się pierwszą nutą inspiracji koncertów w Teatrze Muzycznym – 28 i 29 kwietnia.

Bogusław Kaczyński in Memoriam 1 Bogusław Kaczyński in Memoriam 2 Pietras
W istocie, to była opowieść, ale nie o trudnej, tylko sprawdzonej przyjaźni, w której kryło się coś z bohaterów ulubionych operetek Bogusława Kaczyńskiego. Potrafili czasem samotnie podróżować, iść swoimi ścieżkami, by w finale, nawet po 16 latach (jak miało to miejsce w przypadku Pietrasa i Kaczyńskiego) powrócić w jasnej tonacji pieśni „Wielka sława to żart”. W takiej narracji artyzmu spotkały się na scenie Teatru Muzycznego w Poznaniu osobowości, które często przez wiele współpracowały z twórcą m.in. Europejskiego Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.
Muzy i ich Mistrz
Pamięć o mistrzu uśmiechnęła się w głosach: Grażyny Brodzińskiej, pierwszej diwy polskiej operetki i Joanny Kortes, obecnie solistki Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie. Dodajmy, iż część poznańskiej publiczności mogła skojarzyć tę śpiewaczkę z roku 1995 i późniejszych, gdy na deskach Gmachu „Pod Pegazem” uwodziła partiami Toski, Halki, czy Chrabiny w „Andrea Chenier”.
Po latach na jednej scenie spotkały się te dwie artystki o różnej charyzmie (zaśpiewały nawet duet!). Widownia przyjęła je znakomicie. Jakby powrócił rok 1997, gdy Kaczyński zaproponował Cortes współpracę z jego „twórczym dzieckiem” – Teatrem Muzycznym Roma, gdzie wcieliła się m.in. w Silvę w „Księżniczce Czardasza” i Carmen. Jakbyśmy usłyszeli arie i pieśni 29 lat współpracy Kaczyńskiego z Brodzińską, dla której „to były piękne lata operetki”.
Rytm serca sztuki będącej pulsem życia Bogusława Kaczyńskiego…
…wyśpiewali i wytańczyli dobrze znani i cenieni soliści: Joanna Horodko, Włodzimierz Kalemba, Sylwester Kostecki, Anna Lasota, Witold Matulka, Maciej Ogórkiewicz, Adam Szerszeń, Tadeusz Szlenkier, Joanna Szynkowska vel Sęk i Agnieszka Wawrzyniak. Wszystko pod batutą wrażliwości Agnieszki Nagórki, kierownika muzycznego koncertu, dyrygującą Orkiestrą Teatru Muzycznego. Cały jego zespół potwierdził sceniczną klasę i kunszt wokalno-taneczny.
Każdy z koncertów zapraszał do dwóch aktów wspomnień. Pierwszy był bardziej refleksyjny. Drugi podarował słuchaczom radość, nadzieję i taki nastrój, który zazwyczaj towarzyszył spotkaniom telewizyjnym bądź bezpośrednim z Bogusławem Kaczyńskim. Po lewej stronie sceny, patrząc od strony widowni, na sztaludze, ustawiony był portret Mistrza dyskretnie uśmiechniętego, o spojrzeniu pełnym tajemnicy, jakby wciąż odkrywał sztukę; i co intrygujące, upatrywał jej piękno w wiedzy, że nigdy jej do końca nie rozpozna. W obraz ten wkomponowała się czerwona, smukła róża. Tak, pieśni, które usłyszeliśmy były jak kwiaty, choć nie zawsze róże. Można było odczuć, iż każdy z artystów, daruje wykonaną przez siebie arię bądź pieśń jak świeżo zerwany kwiat pełen pasji wiosny. W bukiecie przeżyć rozpoznaliśmy fragmenty ulubionych operetek Mistrza, jak: „Hrabina Marica”, „Wesoła wdówka”, „Zemsta nietoperza” czy „Baron cygański” oraz oper: „Tosca”, „Carmen” i „Don Carlos”.
Dla Bogusława Kaczyńskiego…
…sztuka pozostanie dziką orchideą, nie tylko w tytule książki – jak mi powiedział pan Bogusław Kaczyński podczas jednego z naszych ostatnich spotkań – „sztuka jest bardzo delikatna. Jeśli się jej odpowiednio nie podlewa, nie nawozi, nie wietrzy i nie zamyka na noc w cieplarni, aby jej nie przestudzić, staje się zwyrodniała. Nie jest skora do obietnic i zapewnień o wielkich zaszczytach i korzyściach materialnych, które być może przyjdą do nas któregoś jasnego dnia, ale – zapewniam – stanie się to bez naszego bezpośredniego udziału (…) Bycie mądrym artystą nie może więc polegać na tym, aby powiedzieć: „Kocham sztukę, żeby być bogatym, sławnym i szanowanym”. I to jest ta wielka niepewność, a jednocześnie sprawiedliwość. Sztuka sama wybiera sobie osoby z rozmaitych środowisk, krajów i kontynentów, niezależnie od ich tytułów, rodowodów i stanu majątkowego. Lubimy powtarzać, iż aby być wielkim śpiewakiem, trzeba urodzić się we Włoszech, bo tam jest klimat, włoskie wino, które nigdzie indziej tak nie smakuje jak w Rzymie. A jednak nie musi tak wcale zawsze być”
Dominik Górny
Fot. Teatr Muzyczny w Poznaniu

Dodaj komentarz