Andżelika Kerber formę na igrzyska szlifuje w Puszczykowie


– Myślę o medalu na igrzyskach w Londynie – powiedziała Andżelika Kerber, siódma tenisistka rankingu WTA, Niemka z poznańskimi korzeniami w rozmowie ze Sławomirem Lechną

– Do Puszczykowa przyjechałaś z Wimbledonu, gdzie dotarłaś do półfinału. Jak oceniasz pojedynek z  Agnieszką Radwańską?

– Agnieszka zgrała bardzo dobry mecz i miała na pewno lepszy dzień. To był dobry pojedynek. Ale już nie raz wygrałam z nią, między nami nie ma aż tak dużej różnicy. Myślę, że szybko nadarzy się okazja do rewanżu i wtedy wygram, może już wkrótce na wimbledońskich kortach?

– Do igrzysk olimpijskich przygotowujesz się w podpoznańskim Puszczykowie. Dlaczego?

– Tak, będę tu 10 dni, a do Londynu pojadę cztery dni przed rozpoczęciem igrzysk, by pograć na trawie. Specjalnie przyjechałam do Puszczykowa i tak jak zawsze przed wielkimi zawodami, będę się tutaj przygotowywać. Niczego mi tu nie brakuje. Bardzo dobrze się tu czuję, panuje tu niesamowita atmosfera, to niesamowite miejsce, w którym jest wiele pozytywnej energii. Wielkopolskie powietrze i pobyt z rodziną dodają mi energii. Moim marzeniem, jak każdego sportowca, był wyjazd na igrzyska. I to się spełniło. Trudno określić, co mogę osiągnąć, na pewno chciałabym dojść jak najdalej, zdobyć medal.

– Wśród zawodowych tenisistów panuje przekonanie, że medal olimpijski jest mniej ważny od triumfu w Wielkim Szlemie. Co o tym sądzisz?

– Olimpiada jest raz na cztery lata, a Wielkie Szlemy cztery razy w roku. Trudne pytanie. Chciałabym wygrywać… i tu, i tu.

– Ostatni rok jest dla ciebie niezwykle udany. Wszystko rozpoczęło się od znakomitego występu w ubiegłorocznym US Open, gdzie odpadłaś dopiero w półfinale. Dało to ci awans w rankingu WTA do najlepszej pięćdziesiątki. Potem już systematycznie wspinałaś się w górę i po Wimbledonie awansowałaś na siódmą pozycję.

– Rzeczywiście, po US Open uwierzyłam, że mogę wygrać z każdą przeciwniczką. To pomogło. Na razie nie patrzę na ranking, nie myślę o tym, czy jestem siódma czy pierwsza. To tylko numer przed nazwiskiem i obojętnie, którym się jest na świecie, trzeba dać z siebie wszystko. Ja kocham to co robię, jestem zadowolona z tego, że potrafię pewne rzeczy z treningu przenieść na mecz.

– Ostatnie sukcesy sprawiły, że stałaś się bardziej popularna w Polsce, a w Poznaniu, Puszczykowie  i okolicy to wiele osób kibicowało nawet tobie w meczu z Agnieszką Radwańską. Czy w Niemczech również jesteś tak popularna?

– O tak, ludzie podchodzą do mnie, proszą o autografy, zdjęcia. To miła sytuacja, na którą nie narzekam, bo też w jakiś sposób na to czekałam. Cieszę się, że mam też kibiców w Polsce, bo choć gram dla Niemiec, to we mnie płynie polska krew. Moje serce bije też dla Polski, moja rodzina tutaj mieszka. Po ostatnich występach na pewno jest też większa presja, ale to normalne. Po każdym sukcesie media czy kibice liczą, że wygram kolejny turniej albo zdobędę medal w igrzyskach.

– Przyjaźnisz się z Agnieszką Radwańską, ale także z innymi zawodniczkami z polskimi korzeniami – z Dunką Caroline Woźniacki i rodaczką Sabine Lisicki, z którą wystąpisz w deblu w Londynie. W jakim języku rozmawiacie między sobą?

– Przyjaźnimy się i czasami udaje się nam „wyskoczyć” na jakąś kolację. Wtedy zawsze  rozmawiamy po polsku.

– To może zorganizujesz w Puszczykowie turniej z udziałem tych zawodniczek?

– To znamomiy pomysł, może się kiedyś uda go zrealizować.

– Planujesz wizytę na kortach Olimpii, gdzie własnie zaczyna się Poznan Open?

– Jeśli dopisze pogoda, to na pewno tak.

Rozmawiał Sławomir Lechna

Zdjęcia Archiwum Angelique Kerber

 

Trackbacks for this post

  1. […] Rozmowa z Angelique Kerber tutaj […]

  2. […] W lipcu tego roku obecnie szósta rakieta rankingu WTA udzieliła “Naszemu Głosowi Poznańskiemu” i redaktorowi Sławomirowi Lechnie obszernego wywiadu, do którego link znajdą państwo TUTAJ […]

Dodaj komentarz