Cracovia Kraków – Lech Poznań 2:1


Role odwrócone – Lech dominuje, a Cracovia strzela i… wygrywa

Cracovia rewelacyjnie weszła na drugą odsłonę spotkania. Już pierwszą akcję po przerwie zamieniła na bramkę. Pestka poczuł swobodę w polu karnym Kolejorza. Obrońcy przespali, co ułatwiło sprawę pomocnikowi gospodarzy. Notabene, abstrahując od tego, w jaki sposób Pasy doprowadziły do wyrównania, ten gol im się należał. Stracona bramka jednak nie załamała poznaniaków, wprost przeciwnie – złapali wiatr w żagle i dyktowali warunki. W 61 minucie przed sytuacją sam na sam stanął Tiba, jednak Portugalczyk koszmarnie się pomylił, trafiając prosto w bramkarza. Chwilę później mocno przymierzył Gytkjaer, ale piłka po jego strzale minimalnie przeleciała nad poprzeczką.

Do tego momentu Lech znacząco przeważał, ale swoją skuteczność wykorzystała tym razem Cracovia. Ot, kolejny paradoks. W 68 minucie Rogne sfaulował w szesnastce Hance, a więc sędzia po konsultacji z wozem VAR wskazał na wapno. Jedenastkę pewnie wykorzystał sam poszkodowany. Kolejorz musiał odrabiać straty. Dzielnie walczył, stworzył kilka składnych akcji, ale więcej bramek przy Kałuży już nie było.

Oba zespoły stworzyły świetne widowisko, rozgrywane przy głośnym dopingu… więc kibice oglądali w Krakowie niezwykle zacięte i intensywne widowisko, po którym zwycięstwem cieszyła się Cracovia, choć Lech godnie stawił czoła i w gruncie rzeczy także mógł ten mecz wygrać.

Więcej na kolejnych stronach tego artykułu:

Dodaj komentarz